Biało-czerwone opaski noszone przez powstańców na prawym ramieniu fot. Wikipedia |
1
sierpnia 1944. Godzina “W” - kolejna historyczna rocznica.
Bolesna, krwawa, pełna
martyrologii i Mogił.
Znów sięgam
po poezję poetów
Warszawy, poetów –
żołnierzy.
Czytam i rozważam... w
kontekście Tamtych
Wydarzeń, Apokalipsy
Powstania Warszawskiego. Myślami
i wyobraźnią
jestem z tymi, którzy
chcieli “być
wolni i wolność
sobie zawdzięczać”.
Więcej w artykule opublikowanym w “Naszym Świecie”. W ubiegłym roku. Bo wnioski wciąż te same...
Przepojeni romantycznym
wzorcem miłości do Ojczyzny ci „polscy chłopcy” za jedyną
właściwą postawę uznali walkę zbrojną. Podkreślmy, iż wybór
ten był świadomy i nie był to tylko wynik bezwzględnego nakazu,
konieczności wobec Ojczyzny. Wszystkie działania wroga zmierzały
do tego, by „odkarmione bochnem trwóg” i „odchowane w
ciemności” młode pokolenie Polaków uległo przemocy, by nie
dokonało wyboru walki.
Jednak walka rozumiana była
przez tych poetów-żołnierzy jako jedyna możliwość ocalenia
godności ludzkiej. A poniesiona przez żołnierza śmierć nie była
tylko konsekwencją ryzyka wojny, ale wynikiem konieczności walki ze
złem panoszącym się na ziemi. Zatem złapane w potrzask dziejów
pokolenie „Apokalipsy spełnionej” nie miało alternatywy. Czytaj dalej>>
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz