A
my znów w naszych
ulubionych ogrodach. Na spacerze... Bo lato to swoboda, słońce,
radość.
W
końcu przestało
mi się spieszyć...
Hm! No, może spieszę
się mniej, zdecydowanie
mniej! I dzięki tej
niezwykle pozytywnej zmianie mam czas na zatrzymanie, zadumanie,
zasłuchanie, zamyślenie,
kontemplację piękna.
I to piękna ukrytego w …
szczegółach. A w tym
cudownym doświadczeniu
tego, co na ogół
pomijamy, nie zauważamy
lub bagatelizujemy uczestniczy moja córka.
Bo spacerujemy razem – ona i ja. A nierozłącznie
towarzyszy nam język
polski.
W
ogrodach oglądamy rzeźby.
Elena próbuje je opisać.
Zatem
to nic innego jak tylko przekład
intersemiotyczny, o którym
pisałam tutaj. Tylko tym
razem w odwrotnej sytuacji. Nie chodzi o przetransponowanie
słowa na wytwór
plastyczny, ale opisanie słowem,
przełożenie
na język werbalny dzieła
sztuki, dokładnie rzeźby.
Przypomnę, że
istota przekładu
intersemiotycznego polega właśnie
na tym, że te same treści
możemy przekazywać
przy pomocy różnych
kodów, sposobów
komunikowania. Innymi słowy
– tworzymy ekwiwalent innego dzieła.
Takie
działanie - bez wątpienia
– rozwija myślenie,
wyobraźnię,
zachęca dziecko do
wypowiedzi. Elena ma więc
doskonałą
okazję, by trenować
lingwistyczne kompetencje. W plenerze, na świeżym
powietrzu, w bezpośrednim
kontakcie ze sztuką.
Zatem
- spacerujemy, opisujemy po polsku piękno
ukryte w szczegółach...
w ogrodach królewskich w
Casercie ( Il Parco Reale di Caserta):
Pięknie :) sztuka połączona z nauką języka <3. Uwielbiam Twoje posty, bo widać jak bardzo się starasz, żeby przekazać dziecku wiedzę. Inspirujesz !!!! :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA ja na Twoim blogu uwielbiam te wspaniałe widoki... Magią wyobraźni przenoszę się w te cudowne miejsca... I ja pozdrawiam :)
Usuń